środa, 9 marca 2016

"O dziewczynie, która skacze między wymiarami" cz. I

Obudziłam się rano. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Wsiadłam na rower i odjechałam w stronę torów kolejowych. Rozpędziłam się i chciałam zahamować, ale hamulce w moim rowerze przestały działać. Wyleciałam przez barierkę i wpadłam pod pociąg.
Miałam wtedy umrzeć, ale zamiast leżeć na torach obudziłam się w swoim łóżku. Dziwne, nie? Zastanawiałam się jak to się stało, lecz nic nie wymyśliłam. Jedyne co wpadło mi do głowy to, że przeniosłam się w czasie. Jak ja to zrobiłam, nie wiem, ale jedno wiem na pewno: Takie przeskakiwanie w czasie może stać się nie tylko niebezpieczne dla mnie, ale i dla innych. Postanowiłam o tym nie myśleć, nawet stwierdziłam, że to absurdalne, że to niemożliwe. Jednak to twierdzenia było błędne.
Do czasu gdy dostałam się do liceum nic się nie wydarzyło, więc stwierdziłam, że tamto było tylko snem. Niestety znowu się pomyliłam. Znowu zaczęłam przenosić się w czasie. Raz nawet trafiłam do innego wymiaru. Chciałam z tym skończyć, męczyło mnie to przez kolejne 3 lata. Nie miałam żadnego pomysłu, aby to opanować. Kilka razy chciałam targnąć się na swoje życie np. skoczenie z mostu, pod pociąg, ale za każdym razem zaczynałam dzień od nowa. To było tak nudne, że nie martwiłam się o to co mi się stanie lub czy zadzieje się coś złego, bo przecież i tak znowu wrócę. Te myśli również były błędne.
Pewnego dnia wracałam ze szkoły, znowu zdałam wszystko idealnie, bo przecież jak ma się tą samą lekcje 6 razy to można wszystko znać na pamięć, spotkałam chłopaka. Miał czarne włosy i zielone oczy. Nosił czarną bluzę z kapturem i spodnie moro. Gdy zagadałam do niego nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem. Wyglądało jakby zarwał ze 2 noce. Spytałam go jak się nazywa, a on tylko odwrócił głowę i zakrył się kapturem. Zmartwiłam się trochę, chciałam go dotknąć, ale on nagle zniknął. Byłam w szoku. Chłopak zniknął, a ja wylądowałam w innym wymiarze, w równoległym świecie, który wyglądał tak samo, ale był inny, bo mnie nie powinno tu być. Zazwyczaj trafiam tu kiedy druga JA jest w moim wymiarze. Brzmi dziwnie, prawda? Niestety taka prawda.
Jestem w tym wymiarze drugi tydzień. Normalnie chodzę do szkoły, ale to nie to samo.
Kiedy wracałam ze szkoły zatrzymałam się na boisku obok szkoły popatrzeć jak chłopcy grają w piłkę nożną. Gdy dobrze się przyjrzałam jednym z nich był chłopak, którego spotkałam 2 tygodnie temu. Charakterystyczne kruko-czarne włosy i zielone oczy. Patrzyłam się na niego jak zahipnotyzowana. Poruszał się z taką gracją, nie mogłam oderwać oczu. Nagle spojrzał się w moją stronę. Wzdrygnęłam się zarumieniona i odwróciłam wzrok. Zakryłam twarz dłońmi i ruszyłam w stronę przystanka autobusowego. Nagle usłyszałam jak ktoś podbiega do mnie. Odwróciłam się z ręką na piersi. Zadyszany czarnowłosy zatrzymał się tuż przede mną. Patrzyłam się na niego zaskoczona.
- Jesteś Sanae Satomi, prawda? – spytał.
- Tak. Coś się stało? – spytałam zaniepokojona.
Chłopak tylko uśmiechnął się lekko.
- Chciała byś wybrać się ze mną na letni festiwal? – spytał zakłopotany z rumieńcami na twarzy. Wygląda w nich naprawdę uroczo.
- Pewnie! – odpowiedziałam pełna entuzjazmu.
- To super! – odwrócił się i zaczął biec na boisko, ale zatrzymał się na chwilę. – Przyjdź o 19.00 do parku pod szkołą.
- Dzisiaj?!
- No a kiedy? Festiwal to festiwal, a randka to randka! – krzyknął i pobiegł na boisko.
Dziwny koleś. Najpierw zaprasza na festiwal, a później na randkę. No cóż… zaraz, zaraz. Teraz dotarło do mnie, że chłopak, którego nie znam, nawet jego imienia zaprosił mnie na randkę. Poczułam, że zaczynam palić się jak pochodnia ze wstydu i zakłopotania. Cholera!
*
Całe popołudnie przeznaczyłam na przygotowania do randki. Boże! Pierwszy raz idę na randkę i to nie w swoim wymiarze! Ale się stresuje.
W końcu zdecydowałam się na białą  bluzkę z krótkim rękawkiem z czarnym sercem na środku, błękitno zielone rurki i w takim samym kolorze trampki.
Włożyłam też swój ukochany pierścionek w kształcie kwiatka, którego dostałam od babci. Pomalowałam paznokcie pod kolor spodni.
Gdy byłam już gotowa do wyjścia zapomniałam się uczesać. Zapomniałam, że takie długie włosy potrzebują dużo czasu.
- Utrapienie z tymi włosami, no!                                                                 
Przez parę minut zastanawiałam się w jaką fryzurę mogłabym się uczesać. Kiedy rozczesałam długie na metr blond kłaki stwierdziłam, że zostawię je w takim stanie w jakim są i wyszłam z mieszkania.
*
Kiedy doszłam na miejsce spotkania chłopak już na mnie czekał.
- Witaj. – przywitał się z uśmiechem.
- Cześć… - odpowiedziałam nieśmiało rumieniąc się.
- Ślicznie wyglądasz.
- D-dziękuje. Ty też.
Miał na sobie czarne spodnie, trampki i koszulę w czarno czerwoną kratę. Jego szuję zdobił luźno powieszony czarny krawat.
- Idziemy? – Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą do restauracji.
Usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku.
- Co chcesz zjeść? Ja stawiam.
Kelner podszedł do naszego stolika.
- To może… Zupa sojowa z tofu.
- No dobrze. A ja Yakitori, poproszę.
- Dobrze. Coś jeszcze? Może cos do picia?
- Satomi-chan?
- Nie, dziękuje.
- A Pan?
- Ja też podziękuje. – uśmiechnął się do mnie i oddał karty kelnerowi.
Chłopak patrzył się na mnie z uśmiechem.
- Co się tak uśmiechasz? – spytałam zirytowana.
- Nie mogę? – spytał rozbawiony.
- Nie no… możesz. – odpowiedziałam zarumieniona.
- Posłuchaj Satomi…
- Mów mi Sanae.
- Po imieniu? Nie mogę. Znamy się dopiero-
- Kiedy masz zamiar zdradzić mi swoje imię? – przerwałam mu.
- A… Przepraszam, zapomniałem. – odpowiedział zakłopotany. – Jestem Kenji Kuroo.
- Miło mi Cię poznać, Kenji-kun. – puściłam mu oczko, a on zarumienił się.
- No dobrze… Sanae. – odwrócił ode mnie wzrok.
*
Kiedy zjedliśmy nasze potrawy wyszliśmy razem do parku pospacerować. Kenji opowiadał różne swoje śmieszne historie i nie mogliśmy powstrzymać się od łez. Miał taką uroczą minkę gdy się śmiał. Czułam się przy nim tak bezpiecznie. W końcu doszliśmy do najbardziej romantycznego miejsca w mieście. Piękne drzewo z żółtymi jak słońce kwiatami.
- Jak tu pięknie. – zachwycałam się.
Chłopak podszedł do konaru drzewa, a ja za nim. Złapał mnie za nadgarstek i rzucił mnie na ziemię. Szybko zatorował mi drogę ucieczki swoim ciałem. Nachylił się nade mną i pocałował w usta. Byłam zdezorientowana.
- Sanae… Czy ty skaczesz między wymiarami? – spytał z powagą w głosie.
Kiedy chłopak chciał odejść, przerażona wyciągnęłam do niego rękę. Nagle zakręciło mi się w głowie, obraz zaczął się rozmazywać przed moimi oczami.
- Tak jak myślałem. Znajdę Cię, w jakim kolwiek wymiarze będziesz, zapamiętaj to. Kocham Cię, Sanae Satomi.

C.D.N


niedziela, 6 marca 2016

"Tryk, pac, pac"

Przechadzałem się uliczkami po Ikkeburo. Po czym czuje jak ktoś tyknął mnie w bok.
- Tryk, tryk, tryk... - wtórował sobie czarnowłosy mężczyzna i trykał mnie dalej. Odwróciłem się zirytowany.
- Izaya...! Czy ty kiedyś zrozumiesz, że zadarłeś nie z tą osobą co trzeba?
- Pac! - pacnął mnie jakąś czapką w twarz. - Pac, pac, pac, pac...
Zabije gościa. Ja zaraz nie wytrzymam.
- Izaya... - zacząłem.
BRZDĘK!
Poczułem jak turlam się po ziemi i wpieprzam się w wielki kontener na śmieci. Gdy się od ocknąłem nikogo nie było.
- I-ZA-YAA!!!

niedziela, 14 lutego 2016

Z życia autorek - "Nasze pierwsze, wspólne, autorskie walentynki"

14 luty 2016 rok Walentynki

Nie ma to jak walentynki, nie? Jeżeli ktoś ma z kim je obchodzić! Shadow jak zwykle wbiła do mnie na chatę o Bóg wie której godzinie i się cieszy. Na dobór złego nie przyniosła prowiantu, a u mnie pustki.
Usiadłyśmy u mnie w pokoju na łóżku i zaczęłyśmy gapić się na siebie po czym wybuchnęłyśmy rechoczym śmiechem. Po chwili spadłyśmy na podłogę.
- Frost... - zaczęła dziewczyna doprowadzając się do porządku.
- Co?! - warknęłam wstając i sięgając do szafy po ubranie.
- Masz coś słodkiego...? - spytała leniwie wyczłapując się z pokoju pod schody prowadzące na dół do kuchni.
- Nie sądzę, ale zaraz sprawdzę. - odpowiedziałam zakładając czarne dresy i koszulkę z pumy. Ominęłam leżącą, chyba martwą brunetkę w przejściu i zbiegłam na dół po schodach. Zajrzałam do szuflady i wyjęłam z nich 5 paczek piegusków.
- Mam ciastka! - krzyknęłam do Shadow, która nadal leżała na podłodze.
- Ooo... Nie ma czekolady? - spytała z nadzieją w głosie. Przeszperałam dokładnie szufladę, ale po czekoladzie ani śladu.
- Nie, tylko ciastka! - odpowiedziałam.
- No dobra, ale choć już...
Wzięłam pod pachę 3 opakowania i poszłam na górę. Resztę ciastek zostawię dla siebie.
- Słodkie... Słodkie... - mruczała jak zombie czołgając się za mną do pokoju. Rzuciłam jej paczkę ciastek, a one odbiły się od jej głowy i spadły jej tuż przed nos. Ja usiadłam na krześle przy biurku i otworzyłam swoje pieguski. Włączyłam komputer i sięgnęłam po ciastko. Wzięłam jeden gryz, drugi, i trzeci... po ciasteczku.
- Co robimy? - spytała Shadow siedząc na łóżku wtranżalając ciastka jedno po drugim.
- Eh... - westchnęłam spoglądając za okno balkonowe z zakurzonymi różowymi żaluzjami. - Fajnie byłoby potarzać się w śniegu...- rozmarzyłam się jak na mnie przystało.
- Ale jak widzisz go nie ma. - warknęła krótkowłosa i zwlekła się z łóżka i usiadła na krześle obok mnie.
- Patrz. - wskazała na laptopa. - Włączył się. Jakie masz hasło? - spytała przymierzając się do klawiatury.
- A czego jest dzisiaj święto?
- Miłości... - zaczęła wystukiwać literki.
- Ale po angielsku. - dodałam uśmiechając się pod nosem.
- No wiesz co... Wredna jesteś. - bąknęła kasując pin. - Wiesz ile mnie to wysiłku kosztuje? - marudziła wpisując hasło.
- Tak wiem,wiem. - przytaknęłam.
- Już. I co teraz?
- Czekamy, aż się odpali.
- A ile to będzie trwać?
- Chwilę. A co chcesz z nim zrobić?
- Chcę poszperać w internetach nad tą twoją peruką na Shizusia.
- Dla mnie?
- Mhm... - mruknęła klikając coś na telefonie. - Mogę coś puścić, bo trochę nudno bez muzyki.
- Spoko. - gdy odpowiedziałam Shadow puściła piosenkę "My demons" Starset. Uwielbiam.
Kiedy komputer aktywował się próbowałyśmy wejść na Google, ale wi-fi nie działało. Poszłam sprawdzić. Okazało się, że mój kochany ojczulek wyłączył internet na czas walentynek. Zajebiście.
- Ej... A może pojedziemy do Yatty? - wysunęła pytanie my friend.
- To dobry pomysł! Idziemy!

Wzięłyśmy kasę i wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy w tramwaj i pojechałyśmy pod metro. Po pół godzinie byłyśmy w centrum. Szłyśmy ulicą Chmielną i zatrzymałyśmy się na pączki z toffi. Nie było. Pech. Przeszłyśmy kolejne 100 metrów i doszłyśmy do Yatty. Stanęłyśmy pod sklepem wgapiając się w tabliczkę na drzwiach, na których widniał różowy napis: "W walentynki nieczynne". Myślałam, że eksploduje.
- Pech. - oznajmiła Shadow i ruszyła w powrotną stronę.
- Jesteśmy głupie... - warknęłam człapiąc za moją przyjaciółką.
- I kto tu jest głupszy? - odwarknęła znudzona dziewczyna spoglądając na mnie kątem oka.
- Wiesz przecież, że nie było internetu... A po za tym to był twój pomysł!
- Nie wydzieraj się tak, bo mi bębenki pękną. - bąknęła i wsadziła mi do buzi ciastko, które wzięła z domu.
- Whale he nhe wyheram  - mówiłam żując ciastko.
- Sorry... Ale nic nie rozumiem. I dobrze, bo jest teraz ciszej.
- Phe! - wyplułam pieguska. - Jak to "ciszej"? Jesteśmy na ulicy pełnej ludzi i samochodów. Jakim cudem ma być ciszej?!
- Przestań kłapać dziobem i słuchaj. - wsadziła mi do buzi kolejne ciastko. - Wracamy do Ciebie bez żadnych zbędnych sporów, jasne?
- Jasne. - posłusznie odpowiedziałam, bo wiedziałam, że mogę oberwać glanem.

Gdy wróciłyśmy do domu położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam dziwne dźwięki z mojego pokoju.
- Shadow... Słyszysz to? Czy to... jęki? - wymieniłyśmy się wzrokiem i ruszyłyśmy biegiem na górę do mojego pokoju. Wparowałyśmy do środka z hukiem. Na łóżku leżał Izaya Orihara, a nad nim Shizuo Heiwajima. Czy oni chcą uprawiać SEKS w moim łóżku? A na dodatek to jeszcze jak oni kurwa dostali się TU? Mając na myśli "tu" jest  ziemia, realny świat. To są postaci z anime! Jak ,oni, kurwa, tu... eh?!
Po chwili Shizuo popatrzył się na mnie z rządzą mordu w oczach. Wzdrygnęłam się na myśl co on chce mi zrobić.
- Wow... - Shadow podeszła do nich bliżej i uklęknęła przed łóżkiem z wytrzeszczem. O mało jej gałki nie wyskoczyły z oczodołów. - Czy wy teraz robicie te niegrzeczne rzeczy, o których teraz myślę? - spytała zafascynowana. Izaya spojrzał się na brunetkę.
- Tak. - odpowiedział czarnowłosy.
- Zamknij się. - warknął Shizou na swojego "kolegę".
- Ej! Nie odzywaj się tak do Izayi-san. - powiedziała oburzona dziewczyna i wstała. Zamachnęła się i dała z liścia Shizusiowi.
- Ej! Zostaw mojego Shizuo w spokoju. - poderwałam się odpychając Shadow od blondyna.
- To on się dobierał do mojego Izayi. - powiedziała speszona.
- Ale czy właśnie o to nie chodzi?
- Oo... To dobry plan. - przytaknęła.
Podeszłam do Shizuo i nachyliłam się nad nim.
- Czy moglibyście z okazji walentynek porobić niegrzeczne rzeczy dla nas? Proszę. - szepnęłam mu do ucha.
Blondyn zdjął swoje okulary i wsadził mi je na nos.
- Myślę, że da się zrobić. - mruknął i rzucił się na Izayę.
- Frooooost!!!!!!!!!!!!!! - usłyszałam krzyk przyjaciółki i otworzyłam oczy. Poderwałam się z kanapy i zaczęłam rozglądać się dookoła. - Frosty... Czy coś się stało? - spytała dziewczyna podchodząc do mnie i przyłożyła rękę do mojego czoła. - Masz gorączkę. Cała jesteś rozpalona.
- Byli tu.
- Kto?
- No Shizuo i Izaya. Mieli uprawiać seks. W moim pokoju! - krzyczałam zdezorientowana.
- Co ty pierdzielisz? - pytała zdziwiona i złapała mnie za ramię. - Musisz się położyć. Przez te walentynki wszyscy powariowali. - usiadłyśmy na kanapie i puściłyśmy jakiś horror wżerając ciastka, ale nadal nie mogę uwierzyć, że to był tylko sen!
Kurna... Co to były za walentynki?!

sobota, 13 lutego 2016

Po co tu jesteśmy?

Witam z taj strony Frost i Shadow.

Blog "Keki no Stories" (ciasteczkowe historyjki) będzie zawierał opowiadania typu: yaoi, yuri, shounen-ai, shoujo-ai, hentai... i różne różności.
Naszą inwencję skupimy głównie na yaoi, i yuri. Parringi będą różne. Zależy to od weny autora, jak i pomysłu czytelnika. Zamówienia będzie można składać w komentarzach pod wyznaczonym dla tego postem.
Powstał on z natchnienia dwóch autorek- dziwnej Frost i jeszcze dziwniejszej Shadow :>

To tak ode mnie to jestem Shadow :>
Znacie mnie (pdf chcialabym) z wielkiej czwórki i mam nadzieję że mnie polubicie. Zadowole się też nie ukrzyzowaniem/ spaleniem na stosie. Co będę pisała? Gej porno. Tak naprawdę to ograniczam się tylko do yaoi/ shounen-ai. Z mojej strony to w sumie tyle . . . Więc ten teges do następnego posta c:
 ~ Shadow
PS chciałam jakiś fajniejszy login. Serio, tylko szkód mi zmieniać . . .

Teraz ja, Frost...
Będę pisać to co jest wypisane na górze i okazjonalnie coś w stylu "Z życia autorek" >_< Przynajmniej postaram się xD
To w sumie tylko tyle...
>Frost<